"Korniszonek", Grażyna Bąkiewicz (Wydawnictwo: EZOP (na zdjęciu))
Książka opowiada o uczuciach zwykłego chłopca,który idzie po raz pierwszy do szkoły.Można w niej znaleźć wzór jak nauczyć się całego alfabetu w jedno popołudnie.Chłopiec znajduje jednak przyjaciela jest nim niezdarny siedmioletni czarodziej chłopcy pasują do siebie gdyż obaj są ofermami.Książka pokazuje również, że warto się postarać cokolwiek się robi a nie liczyć na to, że długopis sam będzie pisał.
Książka jest idealna dla tych, którzy boją się iść do szkoły.
Książka dostaje 4/5 gęsich piór.
"Książki są jak towarzystwo, które sobie człowiek dobiera..."
Monteskiusz
Monteskiusz
niedziela, 12 maja 2013
sobota, 4 maja 2013
Lasse i Maja - Tym razem w szpitalu.
"TAJEMNICA SZPITALA" z serii "Lasse i Maja"; Martin Widmark (wyd. Zakamarki)
Już kolejna część Biura Detektywistycznego Lassego i Maji. Jak zwykle wciągająca, z drobnymi nawet elementami humorystycznymi. Ale najważniejsze, że jest w niej "kryminalny" wątek. Jak w każdej książce opisującej działalność dwóch szwedzkich spryciarzy, występuje jakaś ciekawa zagadka, która wciąga czytelnika. Nie jest ona nigdy mrożąca krew w żyłach, dlatego też zwiększa krąg odbiorców. Zresztą tak czy owak jest pisana ona jako bajka dla dzieci, więc była dla mnie fajną lekturą na dobranoc.
Tym razem śledztwo prowadzi Lassego i Maję do szpitala w Valleby.
Sara Bernard przewraca się na lodowisku i łamie nogę. W szpitalu podają jej środki przeciwbólowe i zakładają gips. Kiedy Sara dochodzi do siebie, orientuje się, że nie ma swoich złotych kolczyków. Nie ona jedna została okradziona w szpitalu, lecz jak dotąd nie udało się odnaleźć zaginionych kosztowności. Lasse i Maja wpadają na pomysł, jak złapać złodzieja.*
* opis pochodzi ze strony wydawnictwa Zakamarki
W książce oprócz wykrycia przestępcy przez młodych detektywów z Valleby, które jest opisane w świetny sposób, jest dużo zwykłych zdarzeń pochodzących ze spokojnego szwedzkiego miasteczka. Śledztwo przeplata się nawet z zabawą małych przecież jeszcze dzieci.
Książka jest krótka i można ją określić jako szybką lekturę na krótki wieczór. Wszystko uświetniają rysunki Heleny Willis, w jej dziwnym stylu.
Książka dostaje 3,5 / 5 gęsich piór.
Już kolejna część Biura Detektywistycznego Lassego i Maji. Jak zwykle wciągająca, z drobnymi nawet elementami humorystycznymi. Ale najważniejsze, że jest w niej "kryminalny" wątek. Jak w każdej książce opisującej działalność dwóch szwedzkich spryciarzy, występuje jakaś ciekawa zagadka, która wciąga czytelnika. Nie jest ona nigdy mrożąca krew w żyłach, dlatego też zwiększa krąg odbiorców. Zresztą tak czy owak jest pisana ona jako bajka dla dzieci, więc była dla mnie fajną lekturą na dobranoc.
Tym razem śledztwo prowadzi Lassego i Maję do szpitala w Valleby.
Sara Bernard przewraca się na lodowisku i łamie nogę. W szpitalu podają jej środki przeciwbólowe i zakładają gips. Kiedy Sara dochodzi do siebie, orientuje się, że nie ma swoich złotych kolczyków. Nie ona jedna została okradziona w szpitalu, lecz jak dotąd nie udało się odnaleźć zaginionych kosztowności. Lasse i Maja wpadają na pomysł, jak złapać złodzieja.*
* opis pochodzi ze strony wydawnictwa Zakamarki
W książce oprócz wykrycia przestępcy przez młodych detektywów z Valleby, które jest opisane w świetny sposób, jest dużo zwykłych zdarzeń pochodzących ze spokojnego szwedzkiego miasteczka. Śledztwo przeplata się nawet z zabawą małych przecież jeszcze dzieci.
Książka jest krótka i można ją określić jako szybką lekturę na krótki wieczór. Wszystko uświetniają rysunki Heleny Willis, w jej dziwnym stylu.
Książka dostaje 3,5 / 5 gęsich piór.
Subskrybuj:
Posty (Atom)